Kremowa niedziela

Niedziela jest po to, żeby sobie zrobić coś dobrego – na przykład krem 🙂 Wiedzeni tą myślą, zaczęliśmy od mleczka oczyszczającego, bo wydawało się to banalnie proste – tak na rozgrzewkę wzięliśmy więc. I już, już mieliśmy odtrąbić sukces, kiedy mleczko – bydlę – rozwarstwiło się. Pomimo wszystkich zalecanych dobroci, jakie wpakowaliśmy weń (czyli – do niego). Zrobiliśmy go więc ponownie i wyglądało jeszcze lepiej. I znów odtrąbiliśmy sukces, zrobiłam mu zdjęcie – poniżej – po czym – rozwarstwiło się. Bydlę! Więc zrobiliśmy krem, nawilżający, z masłem Shea, który prawie się nie udał, więc zaczęliśmy go opłakiwać, kiedy przyszło mi do głowy spróbować z mocniejszym mikserem – i się udało – a więc sukces! Załączam zdjęcia. Od kilku dni testuję również tonik zrobiony z naparu z czarnuszki – sprawdza się, fajny. Ale trzymam w lodówce, krótka trwałość, niestety. Jutro walczymy z mydłem oraz próbujemy rozgryźć przyczynę niepowodzeń z mleczkiem oczyszczającym. Bo tak mamy – musimy zrozumieć 😉

 

Niebezpieczne kosmetyki, czyli DMDM hydantoin

Mąż uprzejmie mi podesłał takie info:
„W płynie do kąpieli (a mamy taki najtańszy, 4L, Leśny) jest takie coś:
– DMDM hydantoin.
Czytamy o nim: Pochodny od formaldehydu – może w produkcie lub na skórze uwolnić formaldehyd.
Formaldehyd powoduje szybkie starzenie skóry i jest silnym alergenem.
Od dawna jest podejrzewany o wywoływanie raka.”
Boże mój…! Przecież kupuje się to z myślą, żeby lepiej się w wannie zrelaksować… : (

Savon Noir po raz kolejny

A w między czasie powstało Savon Noir, czyli trzy w jednym – mydło, które myje, peelinguje i nawilża. Kto nie wierzy niech poczyta w internecie : )
Znajome, które próbowały bardzo sobie chwalą : )
Najbliższe projekty to krem dla nastolatek oraz mleczko do zmywania twarzy – zdjęcia wkrótce.

Kolejny krem i inne mazidła

A teraz o kremach i innych mazidłach. Zrobiłam

  1. krem oliwkowo-migdałowy, na naparze z lipy,
  2. balsam ogrodnika,
  3. krem/balsam do ciała oliwkowo-lipowy i wreszcie
  4. krem neroli, nawilżający.

Była też jedna porażka, którą zamieszczam dla pełni obrazu : )

Manufaktura mydlana działa

Tyle mamy na dziś – mydła dojrzały, Ph jest OK, mogły by iść w świat, gdyby byli chętni : ) Z innych działań około-kosmetycznych mam efekty wizyty w ogródku (bez kota – kot to domownik) oraz co z nimi zrobiłam. Maceraty pójdą do kremów, a z octem zrobię tonik, na przykład z hydrolatem z róży : )

Piling z kawą czyli porażka

Wczoraj powstało mydło kawowe, dziś – jeśli się uda – będzie mydło z miodem. W planach jest mydło z piwem : ) Już niebawem, bom sama ciekawa…


Miało być mydło z kawą i jest, ale powtórzymy, bo nie ma zapachu kawy : ( Zapach został pożarty przez ług; więc chcemy teraz zrobić to inaczej, dodać macerat i esencję kawową po reakcji zmydlania : )
Jest natomiast i zupełnie mimochodem fajnie wyszło mydło a’la Aleppo, czyli z ekstraktem laurowym. A dziś z formy wyjmujemy miodowe.

Pierwsze mydło w płynie

Zrobiliśmy mydło w płynie – to taki wyższy stopień trudności, ale się udało. Teraz szukamy ładnych dozowników. Następne będzie z kawą, z piwem albo jeszcze jakieś inne, Mirek właśnie zaczął robić macerat z liścia laurowego.