Nagietkowe z Shea (na ciepło)

Na ciepło czyli Hot Proces, czyli HP.

A było tak – koleżanka wyraziła chęć w połączeniu z zachwytem, że takie mydło może powstać – a może, czemu nie.  Najpierw stopiliśmy wybrane i odważone tłuszcze (tutaj kokos, palmowy, oliwa i rycynowy), następnie do stopionej masy poszedł wodorotlenek sodu; wszystko w ściśle dobranych proporcjach (kalkulator mydlany, oczywiście); następnie zblendowaliśmy do tak zwanego ‚śladu’, czyli normalnie mówiąc do konsystencji budyniu…to moment, kiedy wszystko gęstnieje. Następnie zostawiliśmy w wolnowarze ustawionym na ‚medium’ na jakieś 1,5 godziny, od czasu do czasu mieszając, a pod koniec sprawdzając odczyn, żeby ustalić, czy zakończyła się już reakcja zmydlania. Kiedy przereagował cały ług dodaliśmy stopione masło Shea, przełożyliśmy do formy, a górę posypałam płatkami nagietka. Co mi przypomina, że w tym mydle jest też macerat z nagietka (czyli wyciąg olejowy). Dla zapachu jest dodany olejek z drzewka różanego i pomarańczowy. Uważam, że mydło na ciepło z dodanym na końcu dobrym tłuszczem (Shea, oliwa extra vergin itp.) jest najdelikatniejszym rodzajem mydła w ogóle – polecam szczególnie osobom z wrażliwą i wysuszoną skórą.