Mydło antybakteryjne zakazane, grozi śmiercią lub kalectwem

Za portalami Chemical & Engineering News oraz INN:Poland donosimy – mydła antybakteryjne zawierają substancje chemiczne, które mogą mieć nieobojętny wpływ na nasze zdrowie.

Amerykańska Agencja Żywności i Leków (FDA) zakazała używania triklosanu i triklokarbanu, antybakteryjnych substancji, które wchodzą w skład mydeł antybakteryjnych.

Zdaniem Agencji producenci nie wykazali bezpieczeństwa tych antybakteryjnych substancji chemicznych. Firmy nie wykazały także, że wyżej wymienione substancje są bardziej skuteczne niż zwykłe mydła, jeśli chodzi o zapobieganie rozprzestrzenianiu się bakterii.

Czytaj dalej…

Krem na bogato

Tym razem chciałam zrobić krem bogaty w składniki odżywcze, bez konserwantów i taki dla wegan – czyli bez wosku pszczelego. Patrząc na proporcje tłuszczów (masło Shea i kakaowe, oleje – kokos, migdał, awokado i konopny), wyszło mi, że w temp. pokojowej będzie miało to konsystencję stałą. I miało, ale było mało puszyste. Ponieważ nie lubię mazideł o konsystencji smalcu postanowiłam krem nieco napuszyć 🙂 Problem w tym, że olej konopny absolutnie nie znosi podgrzewania, więc bałam się rozgrzać krem na tyle, żeby bezpośrednio w nim rozpuścić emulgator. Dodałam więc 5g maceratu z róży (na oleju migdałowym), w nim rozpuściłam emulgator, po czym całość przeniosłam do masy kremowej, podgrzewanej nad parą wodną. No i ubijałam w zlewce spieniaczem do kawy. Widać, że końcowa objętość kremu znacznie przewyższa początkową, czyli udało się zmienić go na puszysty. To będzie krem – balsam do ciała, przy tej ilości tłuszczów oraz dodatku masła kakaowego nie dam tego na twarz (ze względu na komedogenność masła kakaowego). W każdym razie jest sukces, bo mam co chciałam 🙂

Miłego tygodnia życzę – w planach mamy kolejny krem oraz porządną porcję wiadomości o mydle 🙂

Nastał wrzesień, masowo powstają kremy

Zabawy z kosmetykami ciąg dalszy – tym razem powstały dwa kremy przeciwtrądzikowe, na recepturze gotowej, ja tylko zmieszałam składniki i dodałam substancję konserwującą. (Z eko-certyfikatem). Mam nadzieję uszczęśliwić dwie nastolatki 🙂 . Jak widać, dużo tych składników było, miarą sukcesu jest fakt, że udało mi się wszystko dodać we właściwej kolejności i temperaturze, a końcowa ilość kremu była większa niż dostarczone ze składnikami opakowanie, czyli krem bardzo puszysty. Rozgryźliśmy również tajemnicę mleczka kosmetycznego z weekendu – wniosek – kiedy modyfikuje się przepis trzeba patrzyć na właściwości wszystkich składników, bo część z nich wymaga większej ilości albo innego rodzaju emulgatora.
Kolejny projekt kremowy to lekki krem na dzień z filtrem UV.