Jeść też coś trzeba, no więc chleb…

Coś o pieczeniu chleba dla odmiany – bo wspominałam, że sami pieczemy swój chleb, żytni, razowy, na zakwasie. Od lat, z drobnymi modyfikacjami, ale procedura jest taka sama i zawsze się udaje : ) Na zdjęciach kolejno – zakwas (czyli ‚starter’), zaczyn (czyli zakwaszona nim porcja ciasta, które sobie siedziało i ‚pracowało’ 8 godzin w cieple, następnie po dodaniu porcji mąki i wyrobieniu poszło do foremek, gdzie rosło – dziś bardzo sprawnie, po czym się pięknie upiekło. I był ciepły chleb na kolację. Kto miałby ochotę zgłębić temat – a może i skosztować – hmm – warsztaty pieczenia chleba?