Znowu weekend i znów krem – wpadamy w rutynę

🙂 Jest weekend, czyli robię krem oczywiście. Dziś na zamówienie, do cery wrażliwej, naczynkowej, na dzień. Czyli – oleje z naturalnie wysokim filtrem UV, ekstrakt z czarnego bzu, kwas hialuronowy, składniki nawilżające, witaminy plus delikatny zapach. Uff – całość przygotowań widać na zdjęciu. (Faza A, B i C tym razem też obecna). Potem to, co można podgrzewać ląduje w kąpieli wodnej; osobno tłuszcze, osobno składniki rozpuszczalne w wodzie. Następnie – moment kulminacyjny – łączymy je i mieszamy, bo tak rodzi się krem 🙂 Krem narodzony w zlewce, teraz trzeba go przestudzić i dodać składniki wrażliwe na temperaturę (faza C). Teraz można przełożyć do pudełeczek, posmarować mężowską twarz resztką ze zlewki (królik doświadczalny) oraz napisać etykietki. Etykietki dobitnie świadczą, że produkt jest ‚handmade’, podobnie jak kolor. Bo to nie jest sklepowa biel, tu widać kolor olejów. Aha – no i jest eko-konserwant, czyli coś z certyfikatem ekologicznym, żeby krem miał trwałość i nie musiał mieszkać w lodówce 🙂

Oprócz kremu pocięliśmy mydło nagietkowe – wpakowałam w niego macerat z nagietka, nagietkowy napar i jeszcze ma płatki po górze. Więcej się nie dało. Aha – i ma 5% oleju migdałowego dodane po reakcji zmydlania, czyli będzie bardzo łagodne dla skóry.

Nasze dalsze działania: rejestrujemy działalność z początkiem grudnia oraz robimy stronę internetową – na dniach – pod tą samą nazwą, czyli Między Lasem a Łąką.