Na jesień – tonik


Lato się skończyło, przesuszona skóra – została; więc tonik. Wzięłam hydrolat z oczaru wirginijskiego (który sam w sobie jest doskonały do twarzy), podgrzałam trochę; dodałam alantoinę (zmiękcza, nawilża), dodałam witaminę B3, rozmieszałam; dodałam kwas hialuronowy i na koniec glukonolakton – połowę tego, co było dotychczas. Rozmieszałam, rano zmierzyłam Ph – było 2. Dodałam sody oczyszczonej, podgrzałam lekko, rozmieszałam. Ph podniosło się do 3. Dla mojej skóry to dobre, ogólnie przyjmuje się, że powinno być 4.
Tonik ma nawilżać, odżywiać, poza tym jest lżejszy od kremu i nie obciąża skóry. Ten jest mocno kwaśny więc będzie też trochę złuszczał zrogowaciały naskórek – tym szybciej cała reszta wniknie do środka. No, zobaczę jak zadziała.