Nowy emulgator (GSC), nowe doświadczenia

A więc znów o kremie – uczę się podstaw. Nie chodzi mi o zrobienie czegoś według przepisu, ale o zrozumienie dlaczego tak ma być, albo co się stanie jak coś zmienię. (To dziwne, ale nie mam takich ciągot gdy robię ciasto – tego nie rozkminiam – robię i już). Postanowiłam oswoić temat emulgatorów, czyli tego czegoś co w kremie łączy tłuszcze z wodą. Zrobiłam znany mi krem z nowym emulgatorem (GSC – Glyceryl Stearate Citrate), a potem jeszcze raz to samo z mniejszą ilością tłuszczy. Wnioski – nie zawsze, jak coś jest ‚w książce’ to jest prawda, mniejsza ilość tych samych olejów w proporcji do wody nie musi dawać rzadszego kremu no i odkrycie roku – jak się zdejmie sprężynkę z mieszadełka (tego spieniacza do kawy) to jest skok jeśli chodzi o konsystencję kremu. Bo przestaje napowietrzać. Załączam zdjęcia – robiłam z tej samej ilości olejów i wody. Czyli w tych trzech słoiczkach jest tyle samo co w tym jednym na ostatnim zdjęciu – ale widać, że inna konsystencja. (A odkrycie roku zawdzięczam Mirkowi).

1 reply
  1. Między Lasem
    Między Lasem says:

    10 X 2016
    Jednak porażka. Krem na emulgatorze GSC ma tendencję do rozwarstwiania się. Następne próby ujarzmienia tego emulgatora też nie przyniosły sukcesu.

Trackbacks & Pingbacks

Comments are closed.