warzelnia

Browar Domowy Kocia Łapa – rozpoczynamy sezon po belgijsku

To piwo miało powstać jeszcze wiosną. Poprzedni sezon został jednak gwałtownie przerwany nadejściem upałów. Mimo, iż piwa w stylu belgijskim lubią trochę estrów i fenoli było zbyt gorąco, by podjąć ryzyko przegrzania nastawu. Musiał więc nadejść odpowiedni czas. I ten nadszedł. Jesienią.

Browar Domowy Kocia Łapa wznowił więc swoją działalność. Na pierwszy ogień poszło piwo w belgijskim stylu, na które surowce czekały od wiosny. Według BJCP piwo jest bezstylowe. Za ciemne i o zbyt niskim ekstrakcie. Być może zbliżone do Belgian Specialty Ale (czyli tak naprawdę wolna amerykanka). Ale kto nie eksperymentuje, ten nie żyje.

Czytaj dalej…

Stefan koneser

Tak powstają nasze miody

Miód znany już w literaturze

Już w XVI wieku Sebastian Klonowic w poemacie Roxolania pisał:

Włoski mieszkańcze! Cóż twoje nektary?
Co twoje wina przed nektarem Rusi?
Wino jest z ziemi błotnistej i szarej,
Miód prosto z niebios spuszczony być musi…

Trochę historii

Sycenie miodów, z braku dostępu do winorośli było specjalnością ludów zamieszkałych nad Wisłą. Nie był to trunek tani, raczej luksusowy, pity na weselach czy chrzcinach. Powstawał na dworach ziemiańskich. Jednak z biegiem czasu tradycja polskiego miodosytnictwa wygasła, miód – polska specjalność – zastąpiony został, wśród szlachty, winem lub, wśród ludu, okowitą.

Dopiero po II Wojnie Światowej rozpoczęto reaktywację polskiego miodosytnictwa.

Czym jest miód pitny

Miód pitny to napój alkoholowy powstały w wyniku fermentacji alkoholowej brzeczki miodowej, czyli roztworu miodu w wodzie. Proste? Proste!

Miody pitne z uwagi na stężenie miodu w brzeczce miodowej dzielimy na:

  • półtoraki – czyli 1 część miodu, 0,7 części wody;
  • dwójniaki – czyli 1 część miodu, 1 część wody;
  • trójniaki – czyli 1 część miodu, 2 części wody;
  • czwórniaki – czyli 1 część miodu, 3 części wody.

Im więcej miodu w miodzie tym miód jest treściwszy, słodszy i zawiera więcej alkoholu.

I tu prywatne moje zdanie – im słodszy miód tym mniej chętnie się go pije. Cóż z tego, że mamy wysoko alkoholowy likier, kiedy wchodzi ciężko? Cóż z tego, że półtorak, długo leżakujący trunek, jest dumą każdego miodosytnika? Czwórniak pije się zdecydowanie najlepiej. Osobom, które nie zapoznały się jeszcze z urokiem miodów sugeruję rozpoczęcie miodowej przygody od trunków słabszych.

No to do roboty

Miód powstał z 6 słoików miodu pszczelego 12 słoików wody. Z przypraw w gotowaniu pojawiły się: cynamon (kora), goździki, parę kulek ziela angielskiego. Dodatkowo, by złamać końcową słodkość trunku do gara trafił wywar z 10g chmielu goryczkowego, dobrze odfiltrowany filtrem papierowym do kawy. Po gotowaniu i przestudzeniu brzeczka poszła do fermentacji. Drożdże dla mnie typowe, o czystym profilu. Bayanus 995. Nie dają obcych aromatów i głęboko odfermentowują nastaw.

Czystość ponad wszystko

Nauczony doświadczeniem przy warzeniu piwa dużą wagę przykładam do czystości, czy wręcz sterylności wszystkich narzędzi i naczyń (w tym fermentora) mających kontakt z brzeczką (piwną czy miodową – wsio ryba) po gotowaniu, na zimno. I tego się trzymam. Szkoda surowców, szkoda czasu na porażkę.

Piwnych wspomnień czar

Był weekend ale nie robiłam kremu – za to zamieszczam piwnych wspomnień czar; w tym sezonie też zamierzamy warzyć. A na zdjęciach po kolei widać śrutowanie słodu (śrutowany można oczywiście kupić), zacieranie, (czyli robienie słodkiej ‚zupy’), następne zdjęcie pokazuje sterownik temperatury tego procesu (hmm…można zacierać bez sterownika), następnie przelewanie odfiltrowanej brzeczki celem gotowania jej z chmielem, co widać na następnym zdjęciu – wyciąg pary naszym pomysłem. A potem już z górki – filtrujemy i chłodzimy, po czym ląduje to w butelkach, jest z czułością kapslowane i idzie do piwnicy nabierać mocy – czyli leżakuje. Wkrótce ruszamy z pomysłami piwnymi 🙂 Patrząc na te zdjęcia myślę, że jesteśmy zdrowo zakręceni…