Kremowa niedziela

Niedziela jest po to, żeby sobie zrobić coś dobrego – na przykład krem 🙂 Wiedzeni tą myślą, zaczęliśmy od mleczka oczyszczającego, bo wydawało się to banalnie proste – tak na rozgrzewkę wzięliśmy więc. I już, już mieliśmy odtrąbić sukces, kiedy mleczko – bydlę – rozwarstwiło się. Pomimo wszystkich zalecanych dobroci, jakie wpakowaliśmy weń (czyli – do niego). Zrobiliśmy go więc ponownie i wyglądało jeszcze lepiej. I znów odtrąbiliśmy sukces, zrobiłam mu zdjęcie – poniżej – po czym – rozwarstwiło się. Bydlę! Więc zrobiliśmy krem, nawilżający, z masłem Shea, który prawie się nie udał, więc zaczęliśmy go opłakiwać, kiedy przyszło mi do głowy spróbować z mocniejszym mikserem – i się udało – a więc sukces! Załączam zdjęcia. Od kilku dni testuję również tonik zrobiony z naparu z czarnuszki – sprawdza się, fajny. Ale trzymam w lodówce, krótka trwałość, niestety. Jutro walczymy z mydłem oraz próbujemy rozgryźć przyczynę niepowodzeń z mleczkiem oczyszczającym. Bo tak mamy – musimy zrozumieć 😉